Mój ostatni dzień w Kioto. Poświęciłem go na zwiedzenie zamku Nijo. Oprócz jednych z najlepszych fortyfikacji ze wszystkich zamków japońskich, jest znany z nietypowo ozdobionych wnętrz oraz tak zwanych słowikowych podłóg. Te ostatnie zostały zaprojektowane, aby wydawały dźwięki podobne do ćwierkania ptaków kiedy się po nich chodzi, służyły jako ostrzeżenie przed potencjalnymi intruzami. Z początku kiedy o tym usłyszałem, pomyślałem, że dźwięk będzie raczej zbliżony do skrzypiącego starego drewna. Byłem w błędzie, bo faktycznie brzmienie jest unikalne i podobne do ćwierkania.
Jak zwykle, zostałem poproszony o zdjęcie butów przed wejściem do budynku. Po wejściu, uderzyła mnie prostota całego wnętrza. Brak mebli, brak dekoracji, brak roślinności… . Jedynie drewniane podłogi i cienkie, papierowe, suwane drzwi. Każdy pokój został przygotowany do innego celu i był używany do goszczenia osobistości w zależności od ich pozycji społecznej: jeden dla posłańców, jeden dla władców ziemi, jeszcze inny był biurem itd. Jak widać hierarchia społeczna w Japonii sięga daleko wstecz i jest zauważalna do dzisiaj.
Wolne od wzorów drzwi, delikatne i skromne malunki ścienne i wielkie puste przestrzenie były głównymi składowymi pałacu. W porównaniu do równoległych czasów w Europie, gdzie przepych był priorytetem, zamek Nijo wygląda raczej biednie i na opuszczony. Pokazuje to jedynie jak skromne i samo wystarczające było niegdyś społeczeństwo japońskie. Piękno w prostocie.
Otoczony ogrodem znanymi z bogactwa i różnorodnych kamieni, oba obiekty tworzą idealne miejsce docelowe dla kogokolwiek zainteresowanego Japonią rządzoną przez szogunat.